wtorek, 16 kwietnia 2013

uro

godz. 6. 25, 16 kwietnia 1991 roku -> przychodzę na świat ja :)

dzisiejszy post, nie będzie raczej napawać radością, więc jeżeli nie chcecie czytać smętów, zaprzestańcie dalszej lektury tego postu.

Każdy (chyba) jak ma urodziny, jest impreza radość.. Ten dzień jest wyjątkowy dla każdego z Nas. Dla mnie od pewnego czasu tak nie jest.

Urodziny nie są wyjątkowe. Są zwykłym szarym dniem. Pół dnia na kompie, potem sprzątanie, korki, i oglądanie tv i durnnych filmików na Youtubie.

Piszę ten post, bo niby ma się w chuj znajomych.. Ale człowiek czuje się samotny. Ten dzień nie jest za grosz wyjątkowy. Suche życzenia na fejsie: "sto lat", "wszystkiego naj" .. A tak na prawdę nie mam z kim świętować. Kiedyś mega ekipa, wspólne picie i tańcowanie. Teraz? Pustka, cisza.. Przyjaciółka mieszkająca 30 km ode mnie, z którą kontakt pogarsza się.

Moja ukochana ciocia chrzestna, dla której jestem w stanie zrobić wszystko, a jednak od 2 lat nie mamy ze sobą dobrego kontaktu, nie złożyła mi życzeń, a w zeszłym roku doczekałam się tylko "wszystkiego najlepszego" na facebooku.

Świętowanie dzisiejszego dnia wyglądało na tym, że mam kupiła ciasto i kwiaty. Zjeliśmy i po sprawie. Fajnie, że ona i mój chłopak pamiętają o mnie.

Czuję, że od pewnego czasu moje życie ciągnęło się ku górze, a teraz idzie w odwrotnym kierunku. A ja nie mam planu ani siły, żeby to zmienić. Siedzę i płaczę. Bo wiem, że zjebałam sobie życie idąc na studia filologiczne, dałam dupy nie zdając poprawki we wrześniu i to całe gówno ciągnie się za mną.. Może życie nie przyzwyczaiło mnie do porażek, ale to jest moja klęska. Kiedyś miałam plan na życie, teraz mi go brakuje. Nie mam pasji. Jestem wrakiem człowieka od 2 lat.. Nawet filmy motywacyjne, nie znajdują nic we mnie pożytecznego.

To, że straciłam pracę, wiem że nie jest moją winą. Jednak dobija mnie ciągłe siedzenie w domu. Wyjazd za granice to jedyna opcja na wakacje, aby zarobić na szkołę. Bo w końcu tak czy siak nie zarobię takiej kwoty,aby zapłacić szkołę i wykupić pakiet all inclusive w Bułgarii.

Lubię ludzi, lubię przebywać z innymi. CHyba powoli nie pasuje do reszty.. Ta pustka jest straszna.. Eh..

Nawet w treningach nie umiem wytrwać. Nie umiem nic, czuję się do niczego..

Ten blog to moja jedyna opcja, wygadania się.. Podzielenia się z tym, z czym jest mi źle. Bo takie dni są straszne, a w mojej głowie siedzi dużo czarnych i brzydkich myśli, a nie chcę dzielić się nimi z moim chłopakiem, bo znam jego reakcję, a mama wysłała by mnie do psychiatry.

Tym co wytrwali do końca tego posta, serdecznie dziękuję, że jesteście.. :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz