Dziś mój nastrój to -100.
Z każdym kęsem jedzenia, które zjem mam wyrzuty. Czuję się jak prosiak.
Nie wiem czy nie przybrałam na wadze, całkiem możliwe, bo w końcu jedząc sobie batonika dziennie to wychodzi wszystko co nie?
Nie mogę patrzeć na siebie w lustrze. Wystarczy że ubiorę bieliznę i już czuję się wielka, przez moje nogi i brzuch..
Jeszcze jadę po pieprzony wpis do jednej babki, no ale cóż.. Życie studenckie boli czasami. Potem spotykam się ze znajomymi z pracy, na potoczne "piwo". Będę późno w domu, więc już nie będę pisać.
Za 2 dni koniec miesiąca, a ja mam się pokazać? Wstyd mi że szok.. No ale jak mus to mus :) Jutro i czw aerobik, trzeba ruszać tyłek. Bo w koncu ten syf z mojego ciała sam się nie zrzuci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz